Wróciliśmy








XXII wiek? Tak, w HK

Wlasnie wrocilismy z Hong Kongu i jestesmy pod wielkim wrazeniem - to co widuje sie na filmach science-fiction, takich jak Blade Runner czy Minority Report to w Hong Kongu codziennosc! Narazie tylko mala fotka z sieci, bo nie mamy jak zgrac zdjec w tej glosnej i smierdzacej kafejce internetowej w Kantonie. Ale pare dni i jestesmy.

Hong Kong

Fengshui w Hong Kongu

Co ostatnio w Hong Kongu piszczy? Oto co znaleźliśmy tuż przed wyjazdem, wierzenia lekarstwem na kryzys.

Szybko jak w Shenzhen

Szybko, szybko, w takim biegu, że nie mieliśmy czasu napisać na blogu, że zakupiliśmy już bilety i rano o 10:00 będziemy już w Shenzhen (czyt. Szenczen). Jest to najszybciej rosnące miasto w Chinach, podobno nawet i na świecie. Sami Chińczycy mają już przysłowie "Szybko jak w Shenzhen". Powiedzenie już weszło do codziennego użycia, a miasto jeszcze 30 lat temu nie istniało. W jego miejscu znajdowała się tylko niewielka wioska rybacka.


Wyświetl większą mapę

Do dziś Shenzhen ma populację około 9 mln i wciąż rośnie w szaleńczym tempie. Choć nawiasem mówiąc, w całych Chinach wzrost PKB widać nie tyle w statystykach, co gołym okiem, na co dzień. Parę dni temu, wracając do mieszkania myślałem że z roztargnienia skręciłem w złą ulicą. Skąd! To przez popołudnie, raptem cztery godziny otworzono nowy fastfood, postawiono nowy przystanek i wyremontowano otoczenie. Z zdziwieniem, ale jednak trafiłem tą ulicą do mieszkania.
Podobnie koleżanka (pozdrowienia dla Pekinu! :), chciała kupić sobie nowe buty w sklepie, który codziennie mijała w drodze na zajęcia. Wstała na drugi dzień rano, poszła, a tam zamknięte, już remontują. W parę tygodni później stał już odnowiony budynek.
Te zmiany widać wszędzie w mieście, z dnia na dzień zamykają się stare biznesy i w parę dni później otwierają nowe. Przykłady można mnożyć. Ale jak to będzie w Shenzhen, gdzie tam mówi się, że jest szybko?


Po wizycie w Shenzhen czeka nas jeszcze była kolonia brytyjska, Hong Kong, później pobliski Guangzhou, w Polsce znany lepiej jako Kanton. Pewnie nie będziemy mieli wiele okazji na pisanie w tym czasie, ale po powrocie, około przyszłego poniedziałku, na pewno zdamy relację.

Dżungle Malezji

Właśnie oglądnąłem kapitalny dokument na youtube. Wygląda niemal jak z National Geographic, a to "tylko" amatorska wyprawa kilku przyjaciół do najstarszej dżungli w Azji - Teman Negara. Aż chce się chwycić kamerę w dłoń i ruszyć w wyprawę :) Zobaczcie sami! Cierpliwości przy wgrywaniu, film trwa około 20 minut.


Kult przodków

Większość zdjęć, które zrobiliśmy w Malezji przedstawia świątynie. Chińskie świątynie, których w samych Chinach brak. Gdzie podział się ten kult przodków? Po latach nieobecności znów się odradza. Właśnie trwają przygotowania do wielkiej ceremonii w Xinzheng, w prowincji Henan.


Jak donosi China Daily ceremonia odbywa się co roku, trzeciego dnia, trzeciego miesiąca kalendarza księżycowego. Co roku, z zastrzeżeniem, że święto to, jak i w ogóle kult przodków został w Chinach zakazany w czasie rządów Mao. Wtedy to Chiny wyzbyły się wielu swoich tradycji, zwyczajów, zabytkowych świątyń. Co starożytne okrzyknięto wtedy zabobonem i gorliwie zwalczano. Efekty niestety widać dzisiaj; albo właśnie nie widać, bo do dnia dzisiejszego nie zachowało się wiele świątyń. Przetrwały natomiast poza kontynentalnymi Chinami, gdzie nie sięgnęła Rewolucja Kulturalna, czyli m.in. w Malezji.
Obecnie na nowo widać nieśmiałe powroty do tradycji, zrehabilitowani zostali starożytni myśliciele, Konfucjusz, Mencjusz, na całym świecie z dumą otwiera się Instytuty Konfucjusza. A w stosunkowo niedalekim Xinzhengu trwają przygotowania do wspomnianej ceremonii ku czci pierwszego cesarza Chin, Qin Shi Huangdi. Pewnie wiele osób zna go pośrednio poprzez jego grobowiec, którego strzeże terakotowa armia. Chętnie byśmy się wybrali zobaczyć jak wygląda współcześnie to święto, ale w tym czasie akurat będziemy na południu, w Kantonie i Hongkongu. Tam pewnie zaobserwujemy nie mniej ciekawych rzeczy.


Terakotowa Armia


Czas na chwilę wspomnień, szczególnie, że za oknem ponuro, zimno i pada deszcz. Miło otworzyć zdjęcia i zobaczyć słoneczne plaże. Upłynął już prawie drugi tydzień od naszego powrotu więc najwyższa pora na jakieś podsumowania. Nasza podróż była nie tylko wakacjami, gdzie się odpoczywa i podziwia piękne widoki. Dała nam sporo do myślenia, nie tylko o krajach, które odwiedziliśmy, nie tylko o Chinach ale też o samej podróży. Paweł pisał jw jednym z postów o tym, jak łatwo jest wpaść w pułapkę obiegowych stereotypów. Zawsze, gdy jedziemy do jakiegoś miejsca mamy pewne wyobrażenie o nim. A to przeczytaliśmy artykuł na ten temat lub znajomi nam coś opowiedzieli. Często jest to dość uproszczone wyobrażenie. Przykładowo każdy słyszał, że Tajlandia ma piękne plaże, Kambodża jest uboga, a Angkor Wat cudowny i wspaniały. Z takim też nastawieniem wjeżdżamy do danego kraju. Z jednej strony, stereotyp spłyca prawdziwy obraz, ale z drugiej, nie jesteśmy w stanie do wszystkiego odnieść się w sposób neutralny. Zawsze górę biorą pierwsze, zasłyszane informacje, wrażenie. Teraz po powrocie z Azji Płd-Wsch możemy już ocenić, jak ma się rzeczywistość do naszych wcześniejszych wyobrażeń?


Zacznijmy od Tajlandii. Tu potwierdzamy obiegową opinię, że tajskie plaże są śliczne ale.... Marzenia o bezludnej rajskiej wysepce, tylko dla siebie należałoby porzucić. Pozostaje tylko zacytować naszego profesora: "Tajlandia została zadeptana przez turystów". Cóż, perspektywa dwutygodniowego leżenia na plaży na malutkiej wysepce, gdzie liczba białych turystów przewyższa liczbę miejscowych jest dla nas małą atrakcją. Choć wciąż można znaleźć tam wspaniałe plaże, zaciszne miejsca, to jednak jak wyżej, "Tajlandia została zadeptana..."


A jak wygląda rzeczywistość w Kambodży? Tak naprawdę, trudno opisać, gdyż każdy ma inne wyobrażenie ubogiego kraju. Trzeba jednak przyznać, że każdego zaskakuje. Bo nikt nie spodziewa się, że będzie jeździł piaszczystymi drogami i targował się z dziećmi, usiłującymi sprzedać cokolwiek za parę dolarów. Ale chyba jednak każdego urzeka uśmiech i serdeczność mieszkańców Kambodży. Tu też przypomina się nam stwierdzenie naszego profesora, że bardziej sympatycznych ludzi niż w Kambodży, to w całej Azji trudno znaleźć.


Najmniej informacji dotarło do nas o Malezji. Może dlatego, że sami ją odkryliśmy, stała się naszym ulubionym krajem. Malezja kraj gdzie Bliski Wschód spotyka się z Dalekim, gdzie można zakosztować przygód w prawdziwej dżungli ale i spokojnie położyć się na nieuczęszczanej plaży. Jest jakby kwintesencją kultury orientu: upalna, kolorowa, różnobarwna, ma w sobie coś z Indii, Chin i Bliskiego Wschodu oraz kultur Pacyfiku. A na dodatek jest anglojęzyczna! Więc jeśli Cię coś zainteresuje, albo nie wiesz nic o świątyni hinduskiej, którą zwiedzasz, podchodzisz do pierwszej napotkanej osoby i pytasz. Proste. Jest wspaniała rzeczą usłyszeć odpowiedź w zrozumiałym dla siebie języku. Pozostaje nam tylko polować na promocję biletów lotniczych i odliczać miesiące do kolejnych wakacji. I być może znów usłyszymy Salamat Datang, Welcome to Malaysia!


To nie koniec!


Na blogu cisza, za oknem tak w Chinach jak i pewnie w Polsce też cisza, nic ciekawego. Ale to nie znaczy, że nic się nie dzieje. Wręcz przeciwnie, po powrocie mamy takie urwanie głowy, że musicie dać nam jeszcze chwilę czasu nim coś konstruktywnego napiszemy. Ale czasu nie marnujemy, między innymi zbieramy materiały do kolejnych wpisów. A co w najbliższym czasie?
Z mojej strony przede wszystkim temat wierzeń. W podróży często najbardziej kolorowymi i ciekawymi miejscami są świątynie, wyznawcy obcych nam religii, ceremonie. Spotkaliśmy ich tak wiele, że w końcu nas i znudziły, i jeszcze bardziej wciągnęły. Znudziły, bo wszystkie mają ze sobą coś wspólnego, a szczegółów, których jest bez liku, z braku wiedzy nie potrafiliśmy odróżnić. Zaciekawiły, bo właśnie te szczegóły nas zaintrygowały: co oznaczają bóstwa z czerwoną, niebieską, zieloną i białą twarzą? Czemu Chińczycy w Malezji gubią się w gąszczu swoich świątyń, a w Chinach trzeba ich szukać z świecą w ręku? Czy mnich buddyjski, który przy pewnej okazji siedział obok Anii rozmawiając z nią, mógł być prawdziwym mnichem?
Tych i wiele innych pytań nas nurtuje, póki co pozostaje bez odpowiedzi. A szczególnie , choć nie tylko, postanowiliśmy zgłębić Chiny, które zgoda, są piękne, ale tylko oglądając, same wiele nam nie powiedzą.


Do tego dochodzi kwestia języka i naszej specyficznej sytuacji. Kluczem do poznania tych wszystkich zagadnień jest przede wszystkim język. I co może wydawać się zaskakujące, ale odkryliśmy to z nową siłą dopiero jak wyjechaliśmy na chwilę z Chin. W Malezji, gdzie każdy mówił po angielsku, zobaczyliśmy jak łatwo jest po prostu zapytać. W j. chińskim często brakuje nam specjalistycznego słownictwa. Ale cóż to za problem, wystarczy się go nauczyć, czy nawet wyjąć słownik! Wyjąć słownik i zapytać, tylko tyle. A większość z tej wiedzy na próżno szukać w książkach. Książki naukowe mają już to do siebie, że rzadko mówią nam o tematach Najtrudniejszych, przez duże N. Ok, znajdziemy sporo o historii Chin, dużo o starożytności, trochę o czasach nowożytnych i tylko kilka o współczesności. Z tematem wierzeń i religii jest podobnie; o ile o czasach dawnych znajdzie się wiele, to o współczesności, tylko dwa słowa na krzyż. Opisane więc będą historyczne narodziny taoizmu, rozwój i upadek konfucjanizmu, czy koleje buddyzmu. Ale jak ktoś chce zadać proste pytanie, w co wierzy przeciętny Chińczyk? Tego już w książkach prawie nie znajdziemy. A jeśli, to bardzo ogólne spekulacje. I zgoda, temat jest wyjątkowo pokrętny i skomplikowany, praktycznie niezamykalny w książkową pracę naukową. Ale ja nie szukam naukowych odpowiedzi, takimi też tutaj Was zamęczać nie zamierzam. Raczej chciałbym opisać ciekawsze zjawiska, przypadki znajomych Chińczyków czy tych zapytanych w świątyni. To tyle w kwestii języka, pod tym względem, drzwi mamy otwarte, tylko jak dotąd przez nie jeszcze nie przeszliśmy.
Do tego dochodzi ta specyficzna sytuacja w której jesteśmy. A która wiecznie trwać nie będzie. To po prostu fakt, że jesteśmy w Chinach, tutaj, na miejscu, więc na co dzień możemy zrobić z tego użytek i dowiedzieć się jeszcze znacznie więcej, niż dotąd przypuszczaliśmy. Zapraszamy wkrótce.


Nowsze posty Starsze posty Strona główna

Blogger Template by Blogcrowds