Katolicy w Chinach

21 Tydzień, czyli od 25- 30 maja przeznaczony jest  Kościele Katolickim na tydzień modlitw za kościół w Chinach. Dlatego Watykan zaapelował do podzielonych na dwa Kościoły katolików w Chinach o podjęcie kroków na rzecz pojednania i przebaczenia - interia.pl




Postanowiłam sprawdzić co można przeczytać na temat Kościoła w Chinach: 
30 kwietnia 2009 r. funkcjonariusze chińskiej służby bezpieczeństwa dokonali w mieście Xinye w prowincji Henan nalotu na miejsce, gdzie odbywało się nabożeństwo połączone z Wieczerzą Pańską. Osiemnastu chrześcijan zabrano do miejscowego biura Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, gdzie każdy z nich został zmuszony do zapłacenia grzywny w wysokości 1000 juanów (około 480 PLN). Szesnastu wierzących, w tym 10 pastorów z prowincji Hubei, nadal pozostaje w areszcie (serwis katolicki).

Do dziś chrześcijanie  są szykanowani, śledzeni, pozbawieni pracy, więzieni, torturowani i zabijani. Znikają biskupi i duchowni, posiadanie Biblii grozi karą więzienia, drukowanie katolickiej literatury i rozpowszechnianie jest surowo zabronione
- (prasa katolicka)
Wiem doskonale, że Chiny nie maja dobrej prasy w Europie, także w Polsce. Pisze się przede wszystkim o biedzie, łamaniu praw człowieka, prześladowaniu, braku wolności ( w tym wyznania). Po 10 miesiącach pobytu w Państwie Środka muszę stwierdzić, że jest to bardzo krzywdzący obraz.  Czytając o prześladowaniu chrześcijan, zastanawiam się, czy jestem naprawdę w tym kraju, który jest opisywany. Widziałam w wielu miejscach kościoły katolickie i Chińczyków modlących się na nabożeństwie.

Przykładowo, opiszę nasz miejscowy kościół w Hanghzou. Odprawiane są w nim msze w języku chińskim i angielskim. Gdy pierwszy raz tam poszliśmy, spodziewaliśmy się kontroli paszportowej, policji itd. - efekt zasłyszanych w Polsce opowieści.  Wchodzimy a tu nic: nie ma żadnej kontroli. Msza wygląda zwykła msza, może tylko z tym wyjątkiem, że księża na kazaniach tylko i wyłącznie objaśniają czytania Biblijne (w przeciwieństwie do "politycznych kazań" w Polsce). Sprawa z podziałem księży na tych podległych Watykanowi i "partyjnych" dla zwykłego wiernego nie jest za bardzo jasna. Trudno powiedzieć, czy ksiądz, cudzoziemiec (z USA) jest podległy partii, czy został wysłany z ramienia Watykanu. Czy zwykły ksiądz potrzebuje szczególną zgodę na odprawianie mszy? Widzieliśmy już odprawiających księży z USA, Korei i nie wydaje nam się aby byli oni od delegowani przez partię. Natomiast słyszeliśmy opowieść od znajomych opowieść o biskupie, który przyjechał do Hanzghou. Jak się dowiedzieliśmy, jest niezbyt lubiany a nawet pewnego razu, gdy ludzie zobaczyli, że to biskup będzie odprawiał mszę, zaczęli niektórzy wychodzić.

Jednak myślę, że dla zwykłych wiernych kwestia księży i wielkiej polityki jest drugorzędna. Jeśli ktoś chce być w Chinach katolikiem, chce chodzić na nabożeństwa, mieć Biblię w domu, spotykać się i  rozmawiać na tematy religijne prywatnie w domu, to nie ma co do tego żadnych przeciwwskazań. Poznaliśmy Chińczyków, którzy co tydzień urządzają spotkania w swoim domu dla znajomych i tam czytają Biblię i potem dyskutują. Dodam tylko tyle, że są zwykłymi, pracującymi obywatelami. Jeszcze chciałam podkreślić: czytają Biblię. Tak, w wersji chińskiej i angielskiej. w Chinach można bez problemu kupić Biblię. Naprawdę. W księgarni, na targach książek, w kościele. Dlatego nie bardzo rozumiem powody akcji pt; Biblia dla Chin, której celem jest zebranie pieniędzy i zakup 1.400.000  egzemplarzy Pisma Świętego.

W porządku, rozumiem troskę o wiernych w Chinach. Ale nie dajmy się zwariować i jak większość materiałów o Chinach, szczególnie z prasy codziennej, czytajmy z dużą rezerwą i ostrożnością.

Festiwal Smoczych Łodzi

Dziś w Chinach święto - Festiwal Smoczych Łodzi. Tradycyjnie tego dnia odbywają się w całym kraju wyścigi smoczych łodzi, Chińczycy zajadają się ryżowymi zongzi i na niektórych drzwiach można zobaczyć powieszone zioła - bylicę.


Legenda głosi, że święto narodziło się po tym, jak zrozpaczony najazdem na swój kraj, poeta Qu Yuan, rzucił się do rzeki i utonął. Ludzie zaczęli wtedy rzucać jedzenie do wody, żeby ryby nie zjadły ciała poety - w ten sposób narodziła się tradycja jedzenia ryżowych zongzi. Następnie ludzie zaczęli pływać po wodzie łodziami, chcąc odstraszyć natarczywe ryby - w ten sposób narodziła się tradycja wyścigów smoczych łodzi.

260px-Zongzi.jpg

Rząd chiński postanowił, że począwszy od tego roku, Festiwal Smoczych Łodzi będzie dniem wolnym od pracy. Jak zatem my spędziliśmy święto? W pewnym sensie tradycyjnie: umówiliśmy się z znajomym Chińczykiem, zjedliśmy zongzi, do tego kilka chińskich baozi i... poszliśmy do kina :)


Drzwi i ich znaczenie


W Chinach, nawet tak prosta rzecz jak drzwi może fascynować. Drzwi nie dawały nam spokoju już od dłuższego czasu, a to dlatego, że pełno na nich było symboli i znaczeń, których nie rozumieliśmy. Najpierw poznaliśmy znaczenie odwróconego znaku, ale wciąż ciekawiły dwie postaci przyklejone na drzwiach. Ponadto co to za napisy wokoło? W końcu udało nam się skompletować wiedzę.

Najczęściej na drzwiach spotyka się przyklejony znak 福 fu, który oznacza szczęście. Tuż przed chińskim nowym rokiem, czyli w okolicach lutego, supermarkety zapełniają się czerwonymi naklejkami z tym znakiem. Atmosfera przypomina wtedy tą znaną nam z polskich świąt - tylko że w chińskim wydaniu, o czym wspominaliśmy pare miesięcy temu. Wszyscy Chińczycy tłumnie zakupują znaki 福 fu i zaraz przyklejają go na drzwiach wejściowych do domu. Najczęściej do góry nogami. Dlaczego? Bo "odwrócony" w języku chińskim wymawia się 倒 dao, co brzmi podobnie do 到 dao, czyli "przybyć". Zatem "odwrócony znak szczęścia" znaczy tyle co "szczęście przybyło". Sprytnie to wykombinowali, prawda?

W ogóle w języku chińskim wiele wierzeń wiąże się z podobny znaczeniem słów - jak choćby wspomniany już kiedyś przesąd odnośnie liczby cztery. Podobnie słowa mają duże znaczenie w następnym rzucającym się w oczy elemencie, chińskich znakach po obu stronach drzwi. Zwykle spotyka się po siedem znaków z każdej strony i czterech na górze. Jest to tzw. dwuwiersz, z chińskiego 对联 duilian. Napisanie takiego dwuwierszu to sam w sobie oddzielny temat, sztuka wymagająca wiedzy i dużego talentu. Nie jest to dowolne powiedzonko, prawa strona musi korespondować z lewą, odpowiednie znaki muszą mieć przeciwne znaczenia, a wydźwięk całości przynosić mieszkańcom szczęście, pokój i bogactwo w nadchodzącym roku.
Co ciekawe dwuwiersz czyta się w tradycyjnej chińskiej kolejności, tj. najpierw część po prawej stronie, następnie po lewej a na końcu tą na górze - od prawej do lewej (sic!)

Trzecim elementem, są strażnicy albo bogowie drzwi (chin. 门神 menshen). Zwyczaj ten narodził się za czasów dynastii Tang. Legenda mówi, że cesarz nie mógł spać, bo nawiedzały go duchy. Wezwał więc zaufanych generałów, żeby pilnowali drzwi i spokojnie zasnął. Następnego dnia, nie chcąc ich kłopotać po prostu zastąpił ich malunkami nieustraszonych herosów. Sposób najwidoczniej zadziałał, skoro zwyczaj szybko rozprzestrzenił się wśród ludzi i dotrwał do XXI wieku.

Opisane powyżej trzy elementy to niejako wstęp do całej historii, ale na tym poprzestanę; i tyle powinno usatysfakcjonować większość gości, przekraczających skromne progi - i drzwi! - gospodarzy. Do tematu powrócimy pokrótce już jutro, gdyż inne święto, inne dekoracje :)

Jeszcze kilka zdjęć z Huangshanu, które na pewno lepiej go pokażą niż jakiekolwiek słowa :)




















黄山- Huang Shan, czyli Żółte Góry zajmują w kulturze chińskiej niezwykle ważne miejsce. Od wieków były i są natchnieniem dla pisarzy, poetów i nade wszystkim malarzy. Dla zwykłego Chińczyka jest to miejsce, które przynajmniej raz w swoim życiu musi odwiedzić. Dlatego w najważniejsze święta, kiedy jest parę dni wolnego tłumy turystów szturmują Huang Shan. My już się przekonaliśmy, że zwiedzanie czegokolwiek z chińskimi tłumami nie stanowi żadnej przyjemności, wobec tego czekaliśmy na odpowiedni moment.
W niedzielę, kiedy już większość turystów wyjechała, my postanowiliśmy ruszyć na Huangshan.


Teraz słów kilka o tym jak jak wygląda chodzenie po górach. Chińczycy lubią wygodę, wobec tego wszystkie szlaki to wybetonowane dróżki. O ile betonowe szlaki nie budzą zdziwienia w parkach, ogrodach, czy nawet wzgórzach, lasach prowadzących do świątyń, o tyle schody na wysokości 1600 m. n. p. m. dają Zachodniemu turyście wiele do myślenia. Jeśli ktoś szykuje górską wspinaczkę w Chinach to może się rozczarować. W najbardziej znanych górach, najbardziej uczęszczanych czekają na niego tysiące schodów, które prowadzą aż na sam szczyt.
Oprócz betonowych schodków występują też ciekawe ułatwienia dla leniwych turystów, dzięki którym zdobyć Huangshan można bez żadnego wysiłku. Na jeden ze szczytów wyjeżdża się kolejką, a potem czkają chętni tragarze z lektyką, którzy poniosą turystę, gdzie sobie zażyczy. A taki turysta ma do wyboru kolejna kolejkę i zjazd do podnóży albo nocleg w jednym z hoteli. Tak, moi drodzy na szczycie gór są wybudowane hotele. Wprawdzie przyjemność taka kosztuje ale jeśli ma się pieniądze, czemu nie oglądać wschodu i zachodu słońca w Żółtych Górach.


Czas na herbatę

Niedawno do Krakowa dotarła od nas paczka z Chin. Wysłaliśmy pamiątki z Malezji, Tajlandii, Kambodży i Wietnamu. Ale gwoździem programu był chiński zestaw do parzenia herbaty. Zaraz usłyszeliśmy, że to chyba zestaw dla lalek. Takie to małe wszystko, nieporęczne, ani się z tego napić i kogo ugościć z tak małą ilością herbaty? Niezniechęceni tym, wczoraj byliśmy na nocnym targu i kupiliśmy sobie własny zestaw. I różnicę widać od razu!
Przede wszystkim różnicę widać w smaku. Nie żeby małe czarki zmieniały smak herbaty, ale sama zmiana sposobu picia pozwala smakować herbatę znacznie lepiej. Ze szklanki przeważnie pije się będąc zajętym innymi sprawami, oglądaniem telewizji, czytaniem, pracą. A żeby przygotować herbatę w specjalnym zestawie, trzeba się oderwać od swoich zajęć, poświęcić chwilę czasu. Trzeba skupić się na samym piciu.
Dodatkowo mając herbaty tylko odrobinę zaraz zaczyna się ją bardziej doceniać. Nie ma pełnej szklanki, którą niechętnie się dopija. Jest tylko mała czareczka, w której jest herbaty "tylko na smak". I o to właśnie chodzi.



Czas na małą prezentację. Na początek moje dwie ulubione herbaty. Pierwsza to zielona, jaśminiowa, tzw. perły smoka 龙珠茉莉花茶. Są to niewielkie, ręcznie zwijane kulki z liści herbaty, następnie są aromatyzowane zapachem jaśminu. Gdy wrzucimy kilka kulek (ok 6,7) i zalejemy wodą o temperaturze ok. 60 stopni, zaczną się powoli rozwijać. Gdy spojrzymy na rozwiniętą kulkę, przypomina ona postrzępiony kwiat chryzantemy.



Ale najbardziej efektowne w zaparzaniu są duże, ręcznie robione kule z zielonej herbaty, które kryją w sobie różne niespodzianki. Gdy zalejemy jedną kulę, nagle zacznie się otwierać i ze środka wyłoni się różowy kwiat lichi.



Do ciekawych smakowo herbat zalicza się tak zwaną herbatę żeńszeniową wulong 人参乌龙茶. Oprócz właściwości zdrowotnych ma słodkawy posmak. Zalewamy wrzątkiem i parzymy około 8 minut. Gdy granulki się rozkładają się w liście, kosztujemy powoli herbatę. Po kilku łykach czujemy, że herbata zostawia słodki posmak w gardle.



Nowsze posty Starsze posty Strona główna

Blogger Template by Blogcrowds