To nie koniec!


Na blogu cisza, za oknem tak w Chinach jak i pewnie w Polsce też cisza, nic ciekawego. Ale to nie znaczy, że nic się nie dzieje. Wręcz przeciwnie, po powrocie mamy takie urwanie głowy, że musicie dać nam jeszcze chwilę czasu nim coś konstruktywnego napiszemy. Ale czasu nie marnujemy, między innymi zbieramy materiały do kolejnych wpisów. A co w najbliższym czasie?
Z mojej strony przede wszystkim temat wierzeń. W podróży często najbardziej kolorowymi i ciekawymi miejscami są świątynie, wyznawcy obcych nam religii, ceremonie. Spotkaliśmy ich tak wiele, że w końcu nas i znudziły, i jeszcze bardziej wciągnęły. Znudziły, bo wszystkie mają ze sobą coś wspólnego, a szczegółów, których jest bez liku, z braku wiedzy nie potrafiliśmy odróżnić. Zaciekawiły, bo właśnie te szczegóły nas zaintrygowały: co oznaczają bóstwa z czerwoną, niebieską, zieloną i białą twarzą? Czemu Chińczycy w Malezji gubią się w gąszczu swoich świątyń, a w Chinach trzeba ich szukać z świecą w ręku? Czy mnich buddyjski, który przy pewnej okazji siedział obok Anii rozmawiając z nią, mógł być prawdziwym mnichem?
Tych i wiele innych pytań nas nurtuje, póki co pozostaje bez odpowiedzi. A szczególnie , choć nie tylko, postanowiliśmy zgłębić Chiny, które zgoda, są piękne, ale tylko oglądając, same wiele nam nie powiedzą.


Do tego dochodzi kwestia języka i naszej specyficznej sytuacji. Kluczem do poznania tych wszystkich zagadnień jest przede wszystkim język. I co może wydawać się zaskakujące, ale odkryliśmy to z nową siłą dopiero jak wyjechaliśmy na chwilę z Chin. W Malezji, gdzie każdy mówił po angielsku, zobaczyliśmy jak łatwo jest po prostu zapytać. W j. chińskim często brakuje nam specjalistycznego słownictwa. Ale cóż to za problem, wystarczy się go nauczyć, czy nawet wyjąć słownik! Wyjąć słownik i zapytać, tylko tyle. A większość z tej wiedzy na próżno szukać w książkach. Książki naukowe mają już to do siebie, że rzadko mówią nam o tematach Najtrudniejszych, przez duże N. Ok, znajdziemy sporo o historii Chin, dużo o starożytności, trochę o czasach nowożytnych i tylko kilka o współczesności. Z tematem wierzeń i religii jest podobnie; o ile o czasach dawnych znajdzie się wiele, to o współczesności, tylko dwa słowa na krzyż. Opisane więc będą historyczne narodziny taoizmu, rozwój i upadek konfucjanizmu, czy koleje buddyzmu. Ale jak ktoś chce zadać proste pytanie, w co wierzy przeciętny Chińczyk? Tego już w książkach prawie nie znajdziemy. A jeśli, to bardzo ogólne spekulacje. I zgoda, temat jest wyjątkowo pokrętny i skomplikowany, praktycznie niezamykalny w książkową pracę naukową. Ale ja nie szukam naukowych odpowiedzi, takimi też tutaj Was zamęczać nie zamierzam. Raczej chciałbym opisać ciekawsze zjawiska, przypadki znajomych Chińczyków czy tych zapytanych w świątyni. To tyle w kwestii języka, pod tym względem, drzwi mamy otwarte, tylko jak dotąd przez nie jeszcze nie przeszliśmy.
Do tego dochodzi ta specyficzna sytuacja w której jesteśmy. A która wiecznie trwać nie będzie. To po prostu fakt, że jesteśmy w Chinach, tutaj, na miejscu, więc na co dzień możemy zrobić z tego użytek i dowiedzieć się jeszcze znacznie więcej, niż dotąd przypuszczaliśmy. Zapraszamy wkrótce.


0 komentarze:

Nowszy post Starszy post Strona główna

Blogger Template by Blogcrowds