Co w palmach piszczy

Tropik ma to do siebie, że nie tylko prezentuje się pięknie na zdjęciach. Kryje też w sobie wiele niespodzianek. Przykładowo, widzimy piękną plażę, lazurowe morze i zielony tropikalny las z palmami na pierwszym planie.


Taki też widok zobaczyliśmy dzień przed wyjazdem z Malezji. Ledwo co wysiedliśmy z autobusu w małej wiosce rybackiej, poszliśmy nad wybrzeże. Niewielki pas plaży, drzewa i morze. Aż tu nagle słyszymy jakiś hałas. Patrzymy a tu z plaży ucieka w wielkim popłochu ogromna jaszczurka – waran?. Ogromna, bo miała ponad metr długości. Z wielkim pluskiem wpadła do morza. Hmm, jeśli na przydrożnej plaży wylegują się takie jaszczurki to co będzie dalej?


Udajemy się do miejscowego parku narodowego. Zmierzamy w kierunku Plaży Małp. Wolno przedzieramy się przez tropikalny las wzdłuż wybrzeża. Udało nam się dotrzeć do niewielkiej plaży. I tu pierwsze spotkanie z małpami. Cóż, pewnie sobie wyobrażacie, że małpki to słodkie stworzonka, które biegają sobie w poszukiwaniu bananów. I gdy tak się cieszyliśmy widokiem tego stworzonka, które buszowało gdzieś w krzakach, spotkaliśmy parę Polaków - mając specyficzne szczęście, podobnie jak poprzednio, pojawili się znikąd, tudzież z ciemności. Właśnie wracali z Plaży Małp. I mówią do nas:
- Uważajcie na małpy, ponieważ są bardzo sprytne. Podbiegają do turystów a raczej do ich plecaków i jeszcze szybciej z nimi uciekają.
Dzięki temu ostrzeżeniu zaczęliśmy uważniej przyglądać się poczynaniom małp.


Ale prawdziwa konfrontacja dopiero nadeszła za dobrą chwile. Po odpoczynku ruszyliśmy dalej, w kierunku właściwej Plaży Małp. Zadowoleni nacieszyliśmy oczy widokiem prawie bezludnej plaży. Z nietkniętymi plecakami ruszyliśmy w powrotna drogę. I oto wspinamy się po korzeniach, między lianami a tu nagle zbiega z drzewa małpa i zawisa nad nami wydając jakieś dźwięki. Odchodzimy pospiesznie i zaczynamy się wspinać, bo tutaj droga się zwęża i dodatkowo trzeba przytrzymać się ręką sznura. Wtem druga małpa wbiega przed nami i staje nam na drodze, blokując przejście. Podejść czy nie podejść? Przede wszystkim interesuje ją czerwona torba. Dodam, że jest to moja torba z wszystkimi dokumentami oraz resztką ciastek. Smakowity kąsek. Małpa stoi na środku drogi i... Podchodzimy. Jest już o parę kroków od Pawła i widzę jak wyskakuje nagle po torbę. Pewnie poprzedni turyści w takiej sytuacji puszczali torbę i tyle małpie wystarczyło, żeby z nią odbiec. Tym razem na szczęście udało się małpę zrzucić. Jednak ona nie rezygnuje, zaczyna warczeć i dalej dobiera się do torby. Ale nie poddaliśmy się, postaliśmy jeszcze chwile w niepewności. Małpa tak samo. W końcu zrezygnowała i odeszła w krzaki. Choć podążała za nami jeszcze dobre 100 metrów, to już więcej się nie zbliżała.


Podróżnikowi oddaję podsumowanie. Tak, więc Ania jak na początku chciała zobaczyć małpki, tak gdy już się pokazały w Batu Caves awansowały i były tylko małpami. Teraz, w drodze powrotnej z plaży cały czas mówiła o małpiszonach.


0 komentarze:

Nowszy post Starszy post Strona główna

Blogger Template by Blogcrowds