Nocleg w 100 Cintrrrra


Rano o świcie dotarliśmy na wyspę Penang. Dzięki pomocnej Malajce wsiedliśmy do starego, rozklekotanego autobusu. W tle połyskiwało ogromne miasto, ale to do czego wjechaliśmy okazało się być małą, jeszcze śpiącą mieściną, z większością budynków pamiętających czasy kolonialne - Georgetown. Ale oniemieliśmy dopiero gdy zobaczyliśmy nasz nocleg - 100 Cintra, żywcem wyjęty z opowieści grozy.


Wszystko w drewnie, wszędzie mnóstwo antyków. Powiewające w półmroku moskitiery, a nad głową co chwile przelatuje nam nietoperz. W łazience jaszczurka za lustrem. W normalnych okolicznościach pewnie od razu przenieślibyśmy się do innego miejsca. Ale coś jest magicznego w tym miejscu, że od razu obydwoje postanowiliśmy tutaj spędzić przynajmniej jedną noc. Oglądamy więc pokoje, idziemy na górę skrzypiącymi schodami. Tam meble wyglądające jak, albo zapewne i pozostawione przez dawnych kolonialistów - Wielką Brytanię. Wszystko w kurzu, mogłoby uchodzić za muzeum, ale gdzie pomieszczenia nie są zamknięte porozstawiane są łóżka do spania. To też jest dziwne, bo hostel oglądamy o ósmej rano, ale panuje grobowa cisza, nikogo też nie widzimy śpiącego. Słychać tylko skrzypienie i łopoczącego skrzydłami nietoperza. Właściciel też pasuje do tego miejsca, tradycyjny klucznik z opowieści grozy... Szkoda że zapomniał nam powiedzieć o drobnym szczególe. Ale nie wspominamy nic, póki nie okaże się to prawdą, pogłosek nie publikujemy ;)


0 komentarze:

Nowszy post Starszy post Strona główna

Blogger Template by Blogcrowds