Kraków - Warszawa

Jutro pierwszy odjazd Orient Ekspressu. Jazda próbna do Warszawy, do Ambasady Chińskiej Republiki Ludowej. Wyprawa jeszcze mało ambitna, ale wizy trzeba mieć. Już daje nam to do myślenia, szczególnie dwie rzeczy. Pierwsza, trzeba na formularzu wizowym wpisać - jeśli się ma - swoje chińskie imię. Druga, ciekawsza, należy podać trasę podróży, z wyszczególnieniem dat i prowincji. Gdzie pojedziemy? Właśnie intensywnie planujemy.



Wyświetl większą mapę

Z planowaniem zbiega się miłe zaskoczenie. Nie musimy być w Hangzhou - jak przypuszczaliśmy - 1 września, żeby zarejestrować się na uczelni. Mamy sporo więcej czasu, w sumie 20 dni na zwiedzanie Chin! Pierwszy tydzień, to z pewnością Pekin i Igrzyska. A co później? Może ktoś z pasażerów będzie w stanie polecić tygodniową trasę podróży? Na północ, na południe, wszelkie możliwości bierzemy pod uwagę. Anna już siedzi i studiuje mapę przekopując Internet. Na mapce pierwsze propozycje.

3 komentarze:

Chiny to tak rozległy kraj, że trudno coś polecić. Podróżując przez takie giganty, jak ChRL czy Indie, człowiek wydaje się być skazany na fragmentaryczność. Z drugiej jednak strony chęć ogarnięcia świata jest naszą naturalną skłonnością - mieć świata spójny i całościowy obraz i być absolutnie tego obrazu pewnym. Przebywając w konkretnym miejscu danego kraju często generalizujemy na temat jego całości. Ciekaw jestem jak to jest w przypadku Chin – czy przemierzając kraj z północy na południe mamy poczucie jakbyśmy się znaleźli w innej kulturze, kraju itp.? Czy też da się wychwycić to, co decyduje, że człowieka z północy i z południa jest nazywany wspólnym terminem „Chińczyk”. Będę czekał na wasze refleksje na ten temat! :)

4 sierpnia 2008 03:13  

A to ciekawe pytanie i z checia przekonam sie jak to jest. Co do narodowosci tylko, to z zajec co pamietam, ze to niezwykle skomplikowana sprawa - samych nie-Chinczykow jest sporo w Chinach, w sumie 55 mniejszosci, mniej wiecej 10-15% spoleczenstwa. Ale i sami Chinczycy, tj. Han nie zawsze moga sie dogadac w swoim jezyku chinskim, maja rozna kuchnie, czesto zwyczaje. Czy to podobnie jak roznice miedzy np Warszawa a Slaskiem? Hmmm, na pewno roznica jest bardziej znaczaca, ale jak daleko... trudne pytanie, gdzie tutaj mozna wyznaczyc granice?

6 sierpnia 2008 01:17  

Teraz moglibyśmy się wdać w niekończącą się teoretyczną dysputę i mnożyć pytania. Byłoby to zadanie nie tyle co beznadziejne, co szalenie trudne. Nie wątpię też w istotność zadawania celowych pytań, nawet jeśli pozostawiamy je bez odpowiedzi. Niemniej w przypadku tak ogromnego kraju jakim są Chiny ilość pytań może być nie do ogarnięcia dla ludzkiego umysłu. Potrzebny byłby ogromny zespół badawczy. Dlatego proponuję w podróży odejść od teoretycznej skali makro (nie zapominając o niej jednak!) na rzecz mikrodowodów :) Choć i mikro w chińskich realiach znaczy co innego niż u nas! :)

6 sierpnia 2008 16:14  

Nowszy post Starszy post Strona główna

Blogger Template by Blogcrowds