W drodze

Miało być Warszawa - Bruksela - Pekin, a było Warszawa - Moskwa - Pekin. Ostatecznie wyszło na to samo, ale początek wyprawy bynajmniej nie tak miał wyglądać. zaczęło się na dworcu PKP, gorące pożegnanie ze znajomymi - pozdrawiamy :) Ale najwytrwalszego można złamać czekając na pociąg spóźniony dwie i pół godziny. Poważnie wahaliśmy się czy na lotnisko do Warszawy nie pojechać samochodem. I, co nasz błąd, wybraliśmy pociąg. Ten jak już ruszył, przejechał 30 km i stanął na następną godzinę. Wydawałoby się, że nie ma pośpiechu, na lotnisko jechaliśmy z zapasem 5-7 godzin. Ale według obliczeń kodnuktorów i tak mogliśmy się spóźnić na samolot. Sielanka.

Szybka decyzja - na następnej stacji wysiadamy z pociągu i dalej jedziemy samochodem. Wysiedliśmy w Miechowie, gdzie z dworca podreptaliśmy z bagażami na rynek. Tam, punkt kontaktowy, samochód i do Warszawy.
Na lotnisko dojechaliśmy i tak godzinę później niż planowaliśmy, ale na szczęście odprawiliśmy się bez problemów i już czekaliśmy sobie spokojnie na samolot. Spotkaliśmy się jeszcze z Moniką, która też leciała do Pekinu z grupą turystów. Dokładnie o 7:05 mieliśmy samoloty - ona przez Paryż, my przez Brukselę. Ale ten drugi, podobnie jak PKP, postanowił się spóźnić. Na początek o godzinę. A po godzinie, jakżesz wspaniała informacja - "Przykro nam, ale lot do Brukseli został odwołany".


"Proszę odebrać bagaże i zgłosić się do kas". No to pięknie, byleby nam nie przełożyli lotu na drugi, albo na za dwa dni. Ale szybko znalazł się samolot, który startował 4 godz. później, a w Pekinie był o tej samej porze. I tak, poprzez Moskwę, już bez dalszych przygód, udało nam się dotrzeć do Chin :) W następnym wpisie foto-relacja z pierwszego dnia podróży po Państwie Środka.

3 komentarze:

O rany! Ależ mieliście przygód. Mam nadzieję, że wyczerpały one limit niespodzianek, a teraz wszystko będzie się już świetnie układać! Pozdrawiam! Miłego zwiedzania!! :)))

21 sierpnia 2008 15:05  

Mieli, mieli... :) W pewnym sensie przeżywałem je razem z nimi :) Kto by się spodziewał, że na koniec jeszcze wyjdą jaja z samolotem! Ale to pewno przez ten nadzwyczajny szczyt NATO w Brukseli... ponoć sporo lotów odwołano. Choć mieliście dużo stresu, trzeba podkreślić, że takie przygody zawsze się zapamiętuje i miło wspomina! :)

21 sierpnia 2008 19:27  

Od Pawla/Podroznika: Hej! Bloga nie moge otworzyc z Chin, czyzby zablokowano? Zatem przez Krisa przesylam wiadomosc :) Ojj, dzialo sie w drodze do Pekinu, ale i po przylocie mielismy troche klopotow z noclegiem. Tj moze i z naszej winy, bo radosni ze znalezlismy najtanszy hotel, to i mielismy najtansze standardy ;) Ale szybko sie przeprowadzilismy i z dnia na dzien jest tylko lepiej. Z rewelacja wrecz dzis, ale szczegoly we wpisach :)))

23 sierpnia 2008 21:01  

Nowszy post Starszy post Strona główna

Blogger Template by Blogcrowds