Zielona herbata

A oto ciekawy wynalazek chiński - orzeźwiająca zielona herbata, podawana najlepiej schłodzona :) Pijemy to non stop, kapitalna. I nie żeby to była reklama ;) W ogóle nie porównywalna do sprzedawanej w Polsce zielonej herbaty w postaci napoju ochładzającego - tamta smakuje jak woda ze stawu.

Tiantan - Świątynia Nieba


Ważnym zabytkiem Pekinu jest Świątynia Nieba, która pełniła ważną rolę za czasów cesarstwa. To właśnie tam cesarz składał hołd Niebu, by potwierdzić swoją władzę. Obok świątyni znajduje się park, który dziś funkcjonuje jako miejsce spotkań przede wszystkim starszych osób. Gdy tylko weszliśmy do tego parku dobiegła nas muzyka i głośny śpiew. Okazało się, że zebrała się całkiem spora grupka osób i śpiewa do muzyki z akordeonu. Udało nam się rozpoznać słowa refrenu jednej z piosenki: 我爱中国 Wo ai Zhongguo, czyli Kocham Chiny. To Chińczycy w wolny dzień zebrali się w parku, żeby razem spędzać czas. Wśród mężczyzn dużą popularnością cieszyły się gry karciane, chińskie szachy i w madżonga. Wśród pań dominował taniec z wachlarzami i zabawa z szarfami. Widzieliśmy też grających w Zośkę – zamieszczamy fotki. Ciekawe to wszystko pomysły na spędzanie wolnego czasu.




Podróż w stepy

Zgodnie z wcześniejszymi planami jedziemy do Mongolii Wewnętrznej, do Hohhotu. Mamy nadzieję, że uda nam się sobaczyć zielony step i okolice. Nasz Orient Ekspress odjeżdża już dziś wieczorem czasu lokalnego. Do zobaczenia za kilka dni. A między czasie publikujemy wrażenia z Pekinu, których nie zdążyliśmy opisać wcześniej. Kilka wiadomości przygotowaliśmy, pojawią się automatycznie o godz. 18:00 czasu lokalnego (także "blogowego") oraz 12:00 czasu polskiego. Zapraszamy do lektury, wkrótce się odezwiemy.

Zakończenie Igrzysk


Pekin i całe Chiny świętowały zakończenie Letnich Igrzysk Olimpijskich. Cały świat bacznie im się przyglądał, podobnie jak Chińczycy sztucznym ogniom na zamieszczonych zdjęciach. Choć będąc w Pekinie można odnieść wrażenie, że owo przypatrywanie odbywało się głównie poprzez pryzmat mediów. Przed przyjazdem do Chin spodziewaliśmy się spotkać w Chinach tłumy Europejczyków, Amerykanów, czy ogólniej mówiąc, po prostu białych. A tutaj zaskoczenie. Białych można policzyć na palcach, są wręcz "zjawiskiem". Podobnie byliśmy i my. Wydawałoby się, że Europejczyk w centrum Pekinu, na placu Tiananmen będzie czymś zupełnie powszednim. A jednak nie, nie tyle wszyscy się nam ciekawie przyglądali - i cały czas przyglądają - co zdarza się, że Chińczycy proszą o zdjęcie z białym. Zupełnie jakbyśmy byli zielonymi ludkami z dużymi oczami i czułkami :) Ciekawe jak będzie w dalszych prowincjach, gdzie nie było i nie będzie takich Igrzysk.


Gdzie więc podziali się ci biali? Myślę, że większość była w wiosce olimpijskiej, poza tym więcej można było ich spotkać przy atrakcjach turystycznych, np. na Wielkim Murze. Ale i tutaj turystyka lokalna kwitnie, więc Chińczyków czy innych Azjatów nie brak. Więc cały świat przyglądał się bacznie Igrzyskom, ale oczami dziennikarzy czy poprzez konkurencje sportowe.


Na zamieszczonych zdjęciach sztuczne ognie i widok z okna naszego hotelu na plac Tiananmen, gdzie trwał niemal 30 minutowy pokaz.

Pałac Letni, to miejsce znane jako letnia siedziba cesarzy, którzy uciekali z Zakazanego Miasta podczas upalnych letnich miesięcy. Dziś jest podobnie, kompleks Pałacu Letniego to doskonały odpoczynek od hałaśliwego miejskiego zgiełku.
Jezioro Kunming i okoliczne wyspy zachwycą chyba każdego. Znajdziemy tu piękne zabytki architektury chińskiej, cudowne krajobrazy, a także cisze i spokój wśród starych murów i drzew.
Pałac letni jest znany przede wszystkim z cesarzowej wdowy, Cixi, która była jego stałą bywalczynią. To tam u brzegów jeziora znajduje się słynna marmurowa łódź. Paskudna i bez gustu, więc nie zamieszczamy zdjęcia, można wyguglać ;)
Jednak dla nas dużo bardziej urokliwym miejscem, które znajduje się za pałacami cesarskimi jest kompleks świątyni buddyjskiej. Trzeba się tam wspiąć po stromych schodkach na wysokie wzgórze. Stamtąd wyłania się widok nowoczesnych wieżowców pośród złotych dachów i czerwonych ścian świątyni.







Na koniec dla zmęczonego wrażeniami turystę czeka zupka chińska :)

Pierwsze wrażenia

Pierwsze wrażenie, zaraz po wyjściu z samolotu to zapach powietrza. Albo ogólne jego odczucie - jak na basenie. Podobny zapach, tyle że mniej chloru. Lepkość. Po pierwszej nocy wilgotne były spodnie, aparat, nawet laptop nieprzyjemnie się kleił.


Drugie wrażenie

Jadąc metrem z lotniska mówię do siebie: "Ten Pekin jest ładniejszy niż się spodziewałem". Raz, że metro, otwarte parę tygodni temu, nowoczesne, czyste, high standard. Podobnie widok z okien, duża metropolia w stylu Nowego Jorku, obwodnice, drogi szybkiego ruchu - na pewno bardziej rozwinięte niż w Krakowie czy Warszawie.


Trzecie wrażenie

Nie, jednak Pekin jest taki jak się spodziewałem, jednak nie taki ładny. To odczucie kiedy dotarliśmy do tzw. "centrum", blisko placu Tiananmen i gdzie jest nasz hotel. Ładnie, nowocześnie, ale zaraz obok, w każdej uliczce hutongi, zwykłe mieszkania zwykłych ludzi; przywodzące raczej na myśl dawne czasy. I tutaj już zacząłem myśleć o niniejszym wpisie, czyli jakieś dwa dni temu. Tak sobie myślałem jak usprawiedliwić rozwój z jednoczesnym zachowaniem tego, co - przynajmniej w Polsce - zdaje się przynależeć do przeszłości. Biznesmen plujący w restauracji pod stół - nic nadzwyczajnego. Uliczna sprzedawczyni z najnowszym telefonem komórkowym - codzienność. Ale i tutaj "pierwsze" wrażenia okazały się zwodnicze. Dziś dotarliśmy do dzielnicy Zhongguancun, która bynajmniej nie leży w centrum. Ale 100 razy przewyższa to, co można rozumieć jako centrum. Więc centrum nie tyle na mapie, nie tyle kulturalne, co zupełnie inny rejon Pekinu, zachodni, znów podobny do tego, co widziałem z okna w metrze. Niejako dzielnica IT Pekinu, na każdym kroku sklepy z elektroniką, giełdy oprogramowania, firmy telekomunikacyjne. Z laptopem wyszukałem w każdym miejscu bez problemu 3-5 bezprzewodowych połączeń internetowych. W sumie gdyby nie język i Chińczycy nie odróżniłbym dzielnicy od jakiejkolwiek innej zachodniej metropolii. Jaki z tego płynie wniosek? Narazie bardzo prosty: nie wyciągać zbyt pochopnie wniosków. Zdaje się, że o Chinach coś wiemy, w tym obiegowa opinia, że "jest to złożony kraj". Jest, ale trzeba to zobaczyć samemu żeby zrozumieć. Bo na zajęciach, w książkach, nawet na tym blogu, wszystko jest ułożone i uproszczone.

Pierwsze zdjęcia

Witamy w Pekinie, oto kilka wybranych zdjęć z podróży :)


Poniżej, Moskwa i oczekiwanie na samolot do Pekinu.


A tutaj już w Pekinie, niedaleko placu Tiananmen :)


Uliczka, na której znajduje się nasz hostel. Piechotą 10 minut od Tiananmen. Warto bliżej przyglądnąć się kablom w tle. No i pięknemu logo "Sprite", którego trzymam w ręce ;)


Piwo z Zakazanmy Mieście.


Nigdzie nie ma ławek...


Także okolice centrum.


I na koniec jeszcze obowiązkowe zdjęcie z portretem towarzysza Mao w tle.

W drodze

Miało być Warszawa - Bruksela - Pekin, a było Warszawa - Moskwa - Pekin. Ostatecznie wyszło na to samo, ale początek wyprawy bynajmniej nie tak miał wyglądać. zaczęło się na dworcu PKP, gorące pożegnanie ze znajomymi - pozdrawiamy :) Ale najwytrwalszego można złamać czekając na pociąg spóźniony dwie i pół godziny. Poważnie wahaliśmy się czy na lotnisko do Warszawy nie pojechać samochodem. I, co nasz błąd, wybraliśmy pociąg. Ten jak już ruszył, przejechał 30 km i stanął na następną godzinę. Wydawałoby się, że nie ma pośpiechu, na lotnisko jechaliśmy z zapasem 5-7 godzin. Ale według obliczeń kodnuktorów i tak mogliśmy się spóźnić na samolot. Sielanka.

Szybka decyzja - na następnej stacji wysiadamy z pociągu i dalej jedziemy samochodem. Wysiedliśmy w Miechowie, gdzie z dworca podreptaliśmy z bagażami na rynek. Tam, punkt kontaktowy, samochód i do Warszawy.
Na lotnisko dojechaliśmy i tak godzinę później niż planowaliśmy, ale na szczęście odprawiliśmy się bez problemów i już czekaliśmy sobie spokojnie na samolot. Spotkaliśmy się jeszcze z Moniką, która też leciała do Pekinu z grupą turystów. Dokładnie o 7:05 mieliśmy samoloty - ona przez Paryż, my przez Brukselę. Ale ten drugi, podobnie jak PKP, postanowił się spóźnić. Na początek o godzinę. A po godzinie, jakżesz wspaniała informacja - "Przykro nam, ale lot do Brukseli został odwołany".


"Proszę odebrać bagaże i zgłosić się do kas". No to pięknie, byleby nam nie przełożyli lotu na drugi, albo na za dwa dni. Ale szybko znalazł się samolot, który startował 4 godz. później, a w Pekinie był o tej samej porze. I tak, poprzez Moskwę, już bez dalszych przygód, udało nam się dotrzeć do Chin :) W następnym wpisie foto-relacja z pierwszego dnia podróży po Państwie Środka.


Czas pożegnać się z Tatrami i Chochołowem. Jak to wiadomo, górale po świecie jeżdżą od dobrych stu lat. Ale o swoim Podhalu pamiętają zawsze. Bo jak to mówi śpiewka:



Górole, górole, góralsko muzyka,
cały świat obejdzies, nika takiej nie ma.

Pożegnań czas


Dwa dni do odjazdu! Tymczasem czerpię radość z każdej chwili w Polsce. 11 miesięcy, na pewno przyjdzie nie raz zatęsknić za rynkiem krakowskim, schabowym z kapustą i własnym pokojem. Dziękuję też wszystkim za gorrrące pożegnania i zapraszam do Chin! Fotka z wczoraj - szisza party :) Więcej fotek na blogu Lanyun.

Odjazd tuż, tuż!

Witamy, witamy. Nasz zegar wskazuje, że zostało tylko 3 dni do odjazdu! Czas powoli pakować walizki. Wierzcie mi, nie jest łatwo spakować cały dobytek i zmieścić się w 20 kg.

Tymczasem Pekin coraz bliżej. Dzisiaj udało nam się zarezerwować hotel, 5 euro za łóżko. Chyba olimpijski szał cenowy opada. Przyznam, że zapowiada się ciekawie. Jak donoszą opisy na stronie hotelu, oprócz wszelakich udogodnień typu: TV, internet, łazienka, posiada także ubikację w stylu zachodnim :)

W przerwie przyglądam się także co ważniejszym atrakcjom Pekinu. Czas zacząć planować zwiedzanie. Przed nami plac Tiananmen i Zakazane Miasto, świątynia Nieba, Pałac Letni i oczywiście Wielki Mur Chiński a także olimpijskie atrakcje! A po drodze na pewno uda nam się niejedno zobaczyć.

Patronat Globtroter

Nad naszą wyprawą patronat objął Magazyn Podróżników Globtroter, ogólnopolski miesięcznik ukazujący się od 2006 roku. W czasopiśmie podejmowane są tematy dotyczące szeroko pojętej turystyki, podróżowania oraz najrozmaitszych form aktywnego spędzania czasu. W Globtroterze publikowane są reportaże i fotoreportaże z wypraw zarówno w odległe zakątki świata, jak i do miejsc znacznie bliższych, ale wciąż mało znanych. Gorąco zachęcamy do lektury :)

Plany: Hohhot

Hohhot

Pierwszy tydzień w Chinach upłynie nam pod znakiem Igrzysk. Kolejny tydzień właśnie planujemy i coraz bardziej przekonujemy się krótkiej podróży do Mongolii Wewnętrzej i odwiedzenia jej stolicy - Hohhotu (Hūhéhàotè). Tutaj zdjęcia i informacje.
Mongolia Wewnętrzna to jeden z 5 regionów autonomicznych Chin. Przede wszystkim kojarzy się ze stepem, mongolską mniejszością narodową, a także z Szlakiem Jedwabnym, który właśnie tu ma swoje pierwsze przystanki od Pekinu, gdzie się zaczyna (tutaj mapka). A sam Hohhot zaznaczony jest w jednym z poprzednich wpisów. Ciekawie to wygląda w przybliżeniu :)

Alea iacta est

Igrzyska rozpoczęte, kości zostały rzucone. Fenomenalne rozpoczęcie, także bardzo dobry komentarz TVP. Trzeba przyznać, że panowie Sobczyński, Szaranowicz i Babiarz odrobili zadanie domowe. Sport, kultura, a nawet polityka skomentowane na poziomie. Wkradło się oczywiście kilka nieścisłości, ale zakładam, że mówiąc w pośpiechu, na żywo, nie było łatwo i wypadło OK. Chociaż... parę uwag:

1. Przemówienie prezesa MKOl, Jacques Rogge'a, było tłumaczone zanim kończył zdanie :) Czyżby 1 minuta opóźnienia?

2. Niektóre z 204 krajów biorących udział w Igrzyskach niosły flagi narodowe razem z flagami chińskimi. Co ciekawe, także Japończycy - miło z ich strony, szczególnie, że oba kraje nie pałają do siebie wielką miłością. To tak jakby Niemcy nieśli polskie flagi podczas Igrzysk. Ale trzeba by było wcześniej Igrzysk w Polsce :)

3. Własne reprezentacje wystawił także Tajwan i Hong Kong. W pierwszym wypadku trwają spory czy Tajwan jest czy nie jest częścią Chin. Jakkolwiek zostali przywitani na stadionie głośno i pozytywnie. Hong Kong natomiast od 1997 wrócił już do Chin i jest Specjalnym Regionem Administracyjnym (tzw. SAR)

4. Ciekawa postać w reprezentacji Kanady. Nie rozpoznali jej komentatorzy, pewnie i nie rozpoznało większość Kanadyjczyków. Bo skąd tam wziął się ktoś spoza sportu? Ale znają go całe Chiny, to Dashan, gwiazda telewizji, która uczy Chińczyków jak prawidłowo mówić po chińsku... O tej postaci na pewno jeszcze nieraz będzie się mówiło na pokładzie Orient Ekspressu.

5. No i na koniec, oficjalny przewodnik po ceremoni rozpoczęcia, który pojawił się już parę minut po jej zakończeniu - ale tempo! Tutaj link.

Patronat www.odyssei.com

Z przyjemnością ogłaszamy, że portal www.odyssei.com objął patronat nad naszą wyprawą. Jeżeli jeszcze nie odwiedziliście portalu, to gorąco do tego zachęcamy. Pośród wielu praktycznych informacji, jak porady, mapy czy tanie latanie znaleźć można także relacje z podróży, galerie i klipy wideo. Portal www.odyssei.com to także rozbudowana społeczność miłośników podróży, do której z całą pewnością warto przystąpić. My już to zrobiliśmy :)

Ekstremiści w Pekinie?

Najświeższa informacja z Gazeta.pl: "Muzułmańscy separatyści z Chin wypuścili nowy film, w którym grożą Igrzyskom. Na nagraniu widać płonące logo olimpijskie oraz eksplozje - poinformowała dzisiaj amerykańska grupa śledząca przesłania grup ekstremistycznych".

Informacja ostatecznie nie jest taka świeża, bo CNN komentowało już film tydzień temu. Jakkolwiek kto wie co może wydarzyć się w Pekinie. Pozostaje być dobrej myśli, oglądać rozpoczęcie Igrzysk i liczyć na skuteczność ochrony.

Olimpijski Pekin





Wydawnictwo Bezdroża zamieściło przed Igrzyskami bezpłatny przewodnik po Pekinie - polecamy i zapraszamy. Tutaj.

Komentarze na temat zbliżających się Igrzysk można podzielić na cztery tematy: sport, etykę z prawami człowieka na czele, dziwy (nieziemskie dziwy, w nowoodkrytych Chinach) oraz... to najciekawsze, powietrze w Pekinie. Chyba jeszcze żadne powietrze państwa czy miasta nie doczekało się tak skrupulatnych i żywych analiz. Temat jest na tyle absurdalny, że sami daliśmy się wciągnąć w dywagacje czy widać piłkę czy nie, czy można oddychać i co z zielonymi parkami - których w końcu w Pekinie jest całe mnóstwo. Ale dziś nie będę pisał o powietrzu. Na naszym blogu temat Igrzysk jeszcze nie zawitał, czytaliśmy z zacięciem komentarze innych, których jak narazie nie brakuje. Natomiast przycichł temat bardziej podstawowy, mianowicie bardziej zdystansowane spojrzenie na całe wydarzenie.
Igrzyska zadziwiają tematami, które mają jeden wspólny korzeń - otwarcie się. Żeby to zobaczyć, trzeba się zdystansować. I tak, instrukcje partii jak obywatele mają się uśmiechać, jak ubierać, jak zachowywać - wszystko żeby dogodzić gustom Europejczyków - po co? Dalej, zapowiedzi zelżenia cenzury Internetu, następne cofnięcie deklaracji, by dzień później dotrzymać słowa - po co? Mówiło się też wiele o przygotowaniach sportowców chińskich, tytanicznej pracy, żeby zdobyć jak najwięcej złotych medali - po co? A co z tym powietrzem, czy pół produkcji Pekinu i samochodów zatrzyma się na te 16 dni, żeby postawić kropkę nad "i" do komentarzy w zachodniej prasie?
Warto popatrzeć z dalszej perspektywy, dziś już historycznej, żeby zrozumieć zmiany i wydarzenia obecnie zachodzące w Chińskiej Republice Ludowej. Jest kilka dat, które mają szczególne znaczenie dla całych Chin. I z pewnością rok 2008 będzie można także do nich zaliczyć. Ryszard Kapuściński opisywał komunistyczne Chiny jako kraj zamknięty, wiecznie odgradzający się Wielkim Murem od reszty świata. Długo sceptycznie patrzyłem na tą obserwację, szczególnie, że Kapuściński nie był przychylny Państwu Środka, traktując je jako kraj niedostępny kulturowo. Jednak coś w tym jest. Nie można generalizować, jednak nowożytną historię Chin rozpoczyna data 1842, kiedy to siłą mocarstwa kolonialne otworzyły Chiny. Na pewno gospodarczo i militarnie. Ale czy także mentalne? Po burzliwym okresie wchodzenia Chin w nowoczesność, w 1949 r. Mao Zedong proklamował ChRL i wrota znów się zatrzasnęły. I były szczelnie zamknięte na świat zachodni aż do śmierci Mao i przejęcia władzy przez Deng Xiaopinga. 1978 rok to kolejna, chyba najważniejsza data dla współczesnych Chin. Następuje ponowne otwarcie, albo raczej nieśmiałe uchylenie drzwi. Przez tę szparę do Chin w zawrotnym tempie zaczął wdzierać się postęp. Chiny ponownie zaczęły odzyskiwać potęgę, jaką były do XIX wieku. Tempo było i wciąż jest tak zawrotne, że ledwie po 20 latach Chiny zapragnęły zorganizować Letnie Igrzyska Olimpijskie i pochwalić się światu swym splendorem. Decyzję otrzymali w 2001 roku i teraz, pojutrze właśnie, 8.08.2008, dzień o szczęśliwej dacie drzwi zostaną całkowicie otwarte. I na tą okazję musi wszystko być wysprzątane, błyszczeć jak w domu gospodarza, który przyjmuje bardzo ważnego gościa. Świat zachodni zaglądnie w każdy kąt, osądzi każdy szczegół. Już to robi, co widać dobrze w prasie. A jak Chińczycy sobie z tym radzą? Widać, że wciąż mają wyraźne opory, obawiają się samych siebie. Jak sobie poradzą z Igrzyskami, będzie kluczowe dla Chin i układu sił w przyszłym świecie. Czy Chiny zostaną zaakceptowane? Zobaczymy co przyniosą Igrzyska oraz komentarze tuż po nich. Gry olimpijskie właśnie się rozpoczynają i także na naszym blogu będziemy bacznie śledzić zachodzące zmiany.

Alfred Hitchcock zwykł mawiać, że "Film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć". Wstrząsy były przed Warszawą i co trudniejsze przejścia wydawać by się mogło są za nami - stypendium x1, stypendium x2, wspólne miejsce wyprawy. Wizy to już tylko formalność. Generalnie, tak, ale... napięcie ma nieprzerwanie rosnąć.
Słoneczne popołudnie, godz. 13:30, mamy 2 godz. na załatwienie formalności. Ambasada ChRL zwykle nieoblegana, przywitała nas sporą kolejką. Czyżby Igrzyska były reglamentowane? Ostatnie 30 minut przyjmowania petentów, a my wciąż w kolejce, stricte w saunie-"szklarni" przed wejściem. Już w środku pani za przyciemnianą, pancerną szybą grzcznie odsyła nas do ksero; na szczęście nie na koniec kolejki. 20 minut, sprint. Pani rozdająca ulotki przed ambasadą z uprzejmym uśmiechem: "Proszę naokoło, krótsza droga jest zamknięta". Dywersja? 10 minut, jest ksero, 5 minut, sprint spowrotem. Dywersja, krótsza droga funkcjonowała jak najlepiej. 2 minuty przed zamknięciem, wpadamy, zlani potem i deszczem - składamy dokumenty. Czy ktoś jeszcze chce nam ciśnienie podnieść? 13 dni do wyjazdu, ciii, nie budźmy drzemiącego reżysera, Alfred powinien kończyć już ten odcinek. Czas na coś w stylu "Podróż do Nowej Ziemii". Odpowiedź ws. wiz za około tydzień.
Do Warszawy pojechaliśmy w 5 osób. Z Krakowa do Chin w sumie jedzie 8. Na miejscu spotkaliśmy w kolejce jeszcze koleżankę oraz kilka osób z Warszawy. Nawiązaliśmy kontakty i teraz Yunnan, Szanghaj, Nankin wpisujemy do notatnika z planami :) Z ambasady poszliśmy na chińszczyznę do znajomego Natalii - Restauracja Mister Wok w Warszawie, gorrrąco polecam! Zdaliśmy się na zamówienie od szefa kuchni i choć nie do końca wiem, co to były za potrawy, smakowały rewelacyjnie. Kurczak po Sichuańsku, w panierce, mocno wysmażony - mmm, zjadłbym jeszcze. Do tego ryż i wołowina na słodko-kwaśno. Jest szansa, że wytrzymam chwilę bez kuchni polskiej :)

Kraków - Warszawa

Jutro pierwszy odjazd Orient Ekspressu. Jazda próbna do Warszawy, do Ambasady Chińskiej Republiki Ludowej. Wyprawa jeszcze mało ambitna, ale wizy trzeba mieć. Już daje nam to do myślenia, szczególnie dwie rzeczy. Pierwsza, trzeba na formularzu wizowym wpisać - jeśli się ma - swoje chińskie imię. Druga, ciekawsza, należy podać trasę podróży, z wyszczególnieniem dat i prowincji. Gdzie pojedziemy? Właśnie intensywnie planujemy.



Wyświetl większą mapę

Z planowaniem zbiega się miłe zaskoczenie. Nie musimy być w Hangzhou - jak przypuszczaliśmy - 1 września, żeby zarejestrować się na uczelni. Mamy sporo więcej czasu, w sumie 20 dni na zwiedzanie Chin! Pierwszy tydzień, to z pewnością Pekin i Igrzyska. A co później? Może ktoś z pasażerów będzie w stanie polecić tygodniową trasę podróży? Na północ, na południe, wszelkie możliwości bierzemy pod uwagę. Anna już siedzi i studiuje mapę przekopując Internet. Na mapce pierwsze propozycje.

Festiwale

Przeglądam właśnie przewodnik Made in China i widzę moc festiwali, które nas czekają jeszcze w tym roku. Już po koniec sierpnia zaczyna się Festiwal Osmathusa Wschodniego Jeziora, który potrwa do września. To okazja do podziwiania kwitnących kwiatów osmantusa, które rosną w Chinach tylko w 5 rejonach, m.in. w Hangzhou. Właśnie te kwiaty wykorzystuje się do produkcji specjalnej herbaty.
Pełnia księżyca podczas festiwalu powoduje wtedy też ogromne fale podczas przypływów, które przyjeżdżają zobaczyć podróżni z daleka. Jest to jednocześnie okazja do świętowania i zaprezentowania tradycyjnych tańców. Podobnie jak przy okazji następnych festiwali.
W październiku odbywa się Festiwal Połowy Jesieni, któremu towarzyszy wielki pokaz sztucznych ogni, podobno jeden z najwspanialszych na świecie.
Więcej na temat festiwali tutaj.

Nowsze posty Starsze posty Strona główna

Blogger Template by Blogcrowds