A oto i mapa naszej ostatniej podróży, w sumie od środy do niedzieli przejechaliśmy 1520 kilometrów.
Wyświetl większą mapęWe środę z
Pekinu pojechaliśmy prosto do
Hohhotu, stolicy Mongolii Wewnętrznej. Dalej odwiedziliśmy
stepy, gdzie spędziliśmy jedną noc a następnego dnia pojechaliśmy na
pustynię. Ta ostatnia prezentuje się zdecydowanie ciekawiej na mapie niż w rzeczywistości... Z Hohhotu pojechaliśmy do
Datongu, zdecydowanie nieciekawego miasta, ale za to z przepięknymi świątyniami buddyjskimi nieopodal wykutymi w skale. Z Datongu wyjechaliśmy do Pekinu, skąd jeszcze tego samego dnia wyruszyliśmy w kolejne 1200 km podróży, tym razem już do celu wyjazdu, o czym już wspominaliśmy w poprzednim wpisie. A oto krótka fotorelacja z wyjazdu:
W takiej jurcie spaliśmy na zielonym stepie. Było bardzo przyjemnie, w nocy zimno, ale jurta nie przepuszczała silnego wiatru. Do pełni wygód przydałby się jeszcze internet, ale czy za dużo nie wymagam?... ;)
A to prawdziwe, współczesne mieszkania mongolskie. Lepianki, często podmurowane, z doprowadzoną elektrycznością i wodą. Standart może nie najlepszy, ale na pewno wystarcza do spokojnego życia zdala od zgiełku miasta.
W tle konie, głównie na użytek turystów, a na pierwszym planie Mongoł zmotoryzowany - zdecydowanie częstszy widok, także bardziej orginalny od jurty na pokaz, czy czasem tylko używanego wierzchowca.
I tutaj kolejni mieszkańcy Mongolii Wewnętrznej na koniach mechanicznych. Podobnie jak w poprzednim wpisie widać na zamieszczonym zdjęciu, częsty widok, jak na koniu mechanicznym pogania się konia (czy wielbłąda) tradycyjnego. I tymczasem tyle, a jutro wspomnimy o dalszej podróży i Yungang Shiku.
0 komentarze:
Prześlij komentarz