Chińska głowa do interesów

Właśnie siedzimy w pociągu z Szanghaju do Hangzhou z laptopem na kolanach. Kobieta nad naszą głową trajkota jak z karabinu. Nie zgodziła się na zdjęcia, więc trzeba to opisać.
Pisaliśmy już, że życiem Chińczyków zdaję się kierować w znacznej mierze podejście biznesowe. I to zawsze, wszędzie. No i proszę, piękny przykład. Cztery szczoteczki, wyjątkowa okazja, można zginać, szczotkować, a w wolnych chwilach nawet się masować! Właśnie jeden pan kupuje cztery. Kto tak opowiada i trajkocze? Przekupa? A gdzie tam, to konduktorka. Ciekawe pytanie, kto zarabia, linie kolejowe robią biznes i wysłały ją z misją, czy ona sama ma żyłkę do interesów i myśli tak: mam tyle czasu wolnego w pociągu, ludzie jadą i się nudzą, z pewnością wysłuchają mnie - czemu im nie sprzedać czegoś? I już następne szczoteczki kupuje kolejna pani. Jest zainteresowanie, więc ludzie przestają czytać gazetę, przyglądają się, co to za szczoteczki, może też warto kupić. Jak zaczynamy robić zdjęcia, pani krzyczy śmiejąc się: "bu, bu, no can!". No i teraz już cały wagon interesuje się nami i szczoteczkami. Pani dalej, trajkocze jak najęta, kwestia wyuczona na pamięć (ale jaka długa!) i szczoteczki idą jak świeże bułeczki. Ok, pani w końcu trochę speszona odeszła dalej i uwaga... ma nową promocje - super rozciągliwe skarpetki! Komu, komu, bo idę do domu!

0 komentarze:

Nowszy post Starszy post Strona główna

Blogger Template by Blogcrowds