Przemyślenia o społeczeństwie

Kilka dni temu Krystian zapytał mnie w komentarzu do jednego z postów o Chińczyków. Jacy są? Spokoju mi to nie dawało: "Jacy są?!" Przemyślałem, przetrawiłem i już piszę. Ale zacznijmy od pytania: "(...) jestem ciekaw Waszych opini dotyczących trybu życia Chińczyków, z którymi macie do czynienia na uniwersytecie, Waszego pokolenia? Jakie są ich priorytety życiowe, co stawiają na pierwszym miejscu? Czy wiodą życie spokojne, tradycyjne, czy może biorą udział w globalizacyjnej gonitwie? A może jakiś środek - łączą i jedno i drugie, potrafią zharmonizować wartości zawodowe/karierowiczowskie z tymi rodzinnymi, kulturowymi?"


Hoho, odpowiedź nadawałaby się na całą pracę magisterską! Ale może uda się coś krótszego z osobistych obserwacji wywnioskować. Generalnie, jeśli pytanie miałoby być, czy Chińczycy żyją wedle tradycyjnego modelu rodzinnego, czy raczej tak jak ludzie na zachodzie, to szybko odpowiedziałbym - to drugie, żyją podobnie jak w Polsce. Tj. nie widać jakiegoś specjalnego tradycjonalizmu, przywiązania do kultury czy historii. Nie na pierwszy rzut oka. Na przykład w Japonii, gdzie postęp gospodarczy jest znacznie większy, wciąż można spotkać osoby noszące tradycyjne kimono, czy wziąć udział w tradycyjnym posiłku (widzę po zdjęciach znajomych, pozdrawiam! :) W Chinach natomiast tradycyjnym strojem mógłby być niebieski hałacik, bynajmniej nie mający historii dłuższej niż kilkadziesiąt lat. Także tradycyjne wartości rodzinne, konfucjańskie, może i są - temu nie przeczę - ale na pierwszy rzut oka, jest to społeczeństwo jak najbardziej zwestrenizowane, nie odbiegające od świata zachodniego.
Co natomiast jeśli przypatrzyć się bliżej, zaglądnąć głębiej? Tutaj ciężko coś powiedzieć. Co jest ważne dla przeciętnego Chińczyka? Osobiście postawiłbym na dwie wartości - biznes i ciężką pracę. Zresztą obie się przenikają - z pracy jest biznes, a z biznesu praca. Jednak objawiają się i oddzielnie. Ciężką pracą nazywam podejście różne od naszego, w Polsce, gdzie w karierze człowiek kieruje się swoimi zainteresowaniami. Oczywiście, popularne studia też robią swoje, ale jednak niewiele osób studiuje np. metaloznawstwo tylko dlatego, że jest zapotrzebowanie na pracę w tym zawodzie. Tutaj natomiast, często zainteresowania stawia się na dużo dalszym planie - jest biznes, jest praca i pieniądz, to to się liczy, a nie czy coś jest nudne, czy ciekawe.


Druga rzecz, biznes sam w sobie. Można go zauważyć np. w najmniej przyjemnej formie. Tj. gdy Chińczyk próbuje zrobić białego na szaro. Niefortunne sformułowanie, ale faktycznie, niejednokrotnie Chińczycy widząc nas zawyżają ceny, sprzedają gorszy towar lub próbują sprzedać coś czego wcale nie chcemy. I tak, czyta się później w gazetach mnóstwo opinii, szczególnie widać to było w trakcie Igrzysk, że niejako w Chinach jest drożej niż w Polsce. Gdzie tam! Jak ktoś przyjedzie i nie umie mówić po chińsku, a zapomniał z czasów PRL co to znaczyło targować się, to tak jest, ceny faktycznie są droższe. Na naiwnym szybko łatwo się zarabia. Handel handlem, ale nie zbaczając z tematu, to jeden z przykładów, kiedy widać jak Chińczyk za wszelką cenę chce zrobić dobry interes. Interesowne podejście widać jeszcze w wielu miejscach, ale poprzestańmy na tym.
Poza wartościami ciężkiej pracy i biznesu, żeby przedstawić pozytywniejszą stronę Chińczyków, to nie zgodziłbym się z tym, czego się nasłuchaliśmy przed wyjazdem - że są niemili, gburowaci, chamscy, etc. Ok, trzeba się umieć targować i to twardo, trzeba uważać, żeby nie kupić złomu, ale jak nie chodzi o pieniądze, to można Chińczyków poznać z bardzo dobrej strony. I zdarzało nam się to w Pekinie, także bardziej na północy jak i na południu, tutaj u nas w Hangzhou. Jak już jadamy w danym miejscu, to jadamy u "swoich", Chińczyków, którzy nie wystawią nas do wiatru. A i postronna osoba chętnie porozmawia, pomoże, doradzi. Więc pod tym względem jest bardzo pozytywnie.
Tyle z krótkich przemyśleń, mam nadzieję jakoś odpowiada to na Twoje pytanie, Krystian. Zastanawiałem się nad tym zagadnieniem też po trochu w wpisie SOS Club - SOS!. Więcej szczegółów możemy przenieść do dyskusji w komentarzach, więc w razie pytań, zapraszam :)

1 komentarze:

Przede wszystkim dzięki za wyczerpującą odpowiedź :-) W erze globalizacji rzeczywiście trudno jest czasem odróżnić zachowania typowe dla danej kultury (nawet jeśli zna się jej zasady bardzo dobrze). Jeśli chodzi o SOS Club, to podobne rzeczy widziałem np. w Turcji. Sam musze to jeszcze przemyśleć więc poprzestane na tym póki co. Myślę, że z upływem czasu będziecie zauważac różne ciekawe rzeczy i liczę, że o nich będziecie pisać :) sciskam i dzięki!

3 listopada 2008 05:38  

Nowszy post Starszy post Strona główna

Blogger Template by Blogcrowds