Szanghaj City


Właśnie wróciliśmy z Szanghaju. Stolicy Orientu, albo znów uciekając się do tego porównania, tym razem bardzo celowo i na miejscu - wróciliśmy z Paryża Orientu. I to z wszystkimi tego pozytywnymi i negatywnymi konsekwencjami. Szanghaj jest nowoczesnym miastem, pełnym wielkomiejskich rozrywek, podobnie jak Paryż. Może i jest nowocześniejszym miastem, a na pewno większym - 18 mln ludzi. Z drugiej strony to tylko miasto, pędzące naprzód życie, walka o przetrwanie, wyścig szczurów. Atrakcyjne będzie dla tych podróżujących, którzy nie są gotowi jeszcze na nieprzystępne dla nich Chiny. W Szanghaju bez problemu można dogadać się po angielsku, metro w tymże języku poprowadzi nas po mieście, a jakby i chcieć uciec od zgiełku chińskiej ulicy... można zamknąć się w dzielniach zamieszkanych prawie wyłącznie przez białych. Podobno imigrantów w samym Szanghaju jest 5 mln. Dlatego ktoś jeśli obawiałby się pierwszego spotkania z Chinami, Paryż Orientu może być dla niego dobrym pierwszym przystankiem. Ale trzeba też uważać, szczególnie ostrożni muszą być turyści. My, wystarczy że mieliśmy większe plecaki i aparat, i już musieliśmy torować sobie drogę (dosłownie!) na ulicy pomiędzy natrętnymi Chińczykami chcącymi zarobić na "naiwnych białych turystach". Więc z jednej strony to miasto idealne na zakotwiczenie się na pewien czas, pomieszkanie w zachodnio-chińskim stylu. Z drugiej dżungla miejska, gdzie trzeba mieć się na baczności.
Tyle ogólnym słowem wstępu. A sama wycieczka obfitowała w tyle wrażeń, tyle specyficznych, że koniecznie trzeba opisać je oddzielnie. Posty już dziś lub jutro.




0 komentarze:

Nowszy post Starszy post Strona główna

Blogger Template by Blogcrowds