Obiad, zakupy i ekonomia

Ostatnio przeżywałem ciężkie rozterki. Temat kuchni chińskiej to zawiła sprawa, także ze względu na czynniki ekonomiczne, ale jednak słowem wstępu trzeba o tym wspomnieć. Otóż tutaj, cokolwiek chcieć ugotować, to po prostu się nie opłaca. Zakupy w sklepie na obiad wychodzą 15 yuanów (ok 5zl), a potrawy na dwie osoby można zamówić za ok 20 yuanów (ok 7 zł). Można i taniej, można i drożej, ale ważne jest, że godzina pracy jest tutaj tak tania, że potrawy surowe i potrawy gotowe praktycznie nie różnią się ceną. I widać to po restauracjach, po Chińczykach, którzy masowo jedzą poza domem. W Polsce to zupełnie niemożliwe na taką skalę. A tutaj na jednej ulicy jest średnio kilka(naście) restauracji, często obok siebie i wszystkie pełne w godzinach obiadowych.

No ale do rzeczy. Taki stan ekonomiczno-jadalny zaowocował tym, że nasza lodówka zawsze miała tylko kilka składników. Szybko jednak się zorientowaliśmy, że w Chinach już nie pieniądz, a czas gra rolę - czyli, że można bardzo tanio zjeść poza domem, ale jednak zajmuje to wciąż za dużo czasu. Wyjść, zamówić, zjeść, wrócić. Ok, na obiad w sam raz, ale poranne śniadanie, wieczorna kolacja - coś lepiej upolować w lodówce. No tak, ale ta prawie pusta... Na poniższym zdjęciu, górna półka jest nasza.


Nastał zatem dzisiejszy dzień. Sera białego w sklepie nie ma, kefiru czy innych nabiałów też nie bardzo. Może mleko, ale wiecie jak z nim w Chinach ostatnio... Kiełbasa? Zapomnijcie. Parówki też są ochydne, a przynajmniej nie znaleźliśmy nic jadalnego. Konserwy? Z kościami, słodkie... I tak dalej, i tak dalej. Lodówka tym bardziej nie napełniała się smakołykami. Ale, dziś zdesperowani poszliśmy na zakupy i...


Tak, oto efekt! Znacznie lepiej :) Co prawda już się okazało, że ogórki, które wyglądały jak kiszone w efekcie okazały się słodziutkie i bardziej podobne do grzybów, ale jakoś lepiej nam na duszy (i na żołądku, i na lodówce). Będziemy przez kolejne dni pewnie odkrywać nowe niespodzianki w naszej lodówce, ale nareszcie w ogóle można :) No i na koniec najoptymistyczniejszy akcent, ziemniaki - zupełnie jak polskie - kurczak - zupełnie jak polski - i sałatka. Po prostu polski obiad, yuppi! :)


0 komentarze:

Nowszy post Starszy post Strona główna

Blogger Template by Blogcrowds