Łodzią przez kanały


Nasz hotel w Suzhou położony był z jednej strony obok zwykłego miasta w stylu zachodnim. Z drugiej zaś strony, jak za magiczną bramą rozpościerał się zupełnie inny obraz. Wzdłuż pobliskiej ulicy Shangtang ciągnął się kanał wodny, nad którym kamiennym mostem wkraczało się w starą część miasta. Tradycyjne uliczki, czerwone lampiony, sklepy z jedwabiem i tradycyjnymi wyrobami chińskimi. Jednak największą atrakcją był rejs łodzią po kanałach. Nie turystycznych, co ciągnących się między zwykłymi, często ubogimi domami, żywo przypominając rejs gondolą po Wenecji.



I co właśnie z postawionym pytaniem, czy Suzhou faktycznie może być nazywane Orientalną Wenecją? Myślę, że jeżeli ograniczyć się do tego jednego kanału, tudzież do jego odnóg i gdyby nie schodzić na ląd - można tak powiedzieć. Jednak w Chinach trzeba brać poprawkę na wielkość - tutaj wszystko jest ogromne, dużo większe niż oczekiwaliśmy. I w tym wypadku nie jest inaczej. Kiedy populacja Wenecji wynosi niecałe 300 tysięcy, to Suzhou już ponad 2 miliony. Dlatego kanały przypominają Wenecję, ale rozciągniętą na ogromnym balonie - z dużo mniejszym zagęszczeniem, z normalnym ruchem ulicznym pomiędzy kanałami czy dużymi osiedlami mieszkalnymi, które miały wystarczającą ilość miejsca, żeby nie przycupnąć zaraz nad wodą. Samych kanałów w Suzhou jest tyle samo, jeśli nie więcej niż w Wenecji. Tylko rozciągają się one na o wiele większym obszarze i same w sobie są znacznie większe.


Musimy przyznać, że podróżując po Chinach zaczynamy tęsknić za "małością". Odwiedzając każde kolejne miasto mamy nadzieję, że już nie zobaczymy wieżowców, że będzie to przytulne miasteczko w stylu Zakopanego lub nawet jeszcze mniejsza miejscowość. Ale ilekroć coś rekomendowane jest jako piękne widoki górskie, sielski nastrój, w ostateczności okazuje się być miasteczkiem, o zaledwie 2-4 mln mieszkańców. I fakt, często na Chiny trąci to już zaściankowością, to jednak pozostawia wiele do życzenia w przypadku "poszukiwań małości". Teraz z coraz większą determinacją szukamy czegość małego - na celowniku mamy małą wioskę znaną z hodowli jedwabników. Jeżeli będzie tam poniżej 1 mln mieszkańców, to już będzie dla nas sukces. Tylko jak tam dotrzeć?... Wkrótce opiszemy, że to wcale nie takie banalne jakby się mogło wydawać.
C.D.N. - czyli drugi dzień w Suzhou i jego słynne ogrody.


0 komentarze:

Nowszy post Starszy post Strona główna

Blogger Template by Blogcrowds