Czwarta rano, pobudka, taksówką na dworzec kolejowy i czekamy. Czekamy. I dalej czekamy, w sumie godzina opóźnienia zanim zdążyliśmy ruszyć z miejsca. No cóż, pociąg trzeciej klasy, pewnie lokomotywa nie wytrzymała napięcia i musieli ją wymienić. Co pocieszające, nie byliśmy jedynymi białymi na pokładzie podróżującymi do Kambodży. Pociąg jechał wolnym tempem, w Bangkoku zatrzymując się co 2-3 kilometry, zupełnie jak tramwaj.

Dojeżdżając już do granicy z okien dostrzegliśmy rzeszę tuk tuków, z 30 na oko, gotowych nas zabrać od razu. - Ocho, zaczyna się - pomyśleliśmy. Przygotowaliśmy się na cenę 100 bahtów (niecałe 10 zł) i chcieliśmy się ostro targować. A tutaj słyszymy, 80 bahtów za tuk tuka, czyli po 40 na głowę i mniej, jeśli wsiądzie z nami ktoś jeszcze. Świetnie, nawet się nie zastanawialiśmy. Pierwszy przystanek, konsulat, gdzie można wyrobić wizę. Trochę oszukańczy, bo o 10 USD drożej niż normalnie. Ci o słabszych nerwach skusili się, większość jednak nie. My wizy już mieliśmy wcześniej.

Kolejny przystanek, granica i oczywiście kilka osób próbujących nam coś zaproponować. Najciekawsza była oferta gościa, który wyraźnie nie chciał zbyt oficjalnie z nami rozmawiać. Taksówka do Siem Reap, 40 USD. Nie namawiał nas nawet za bardzo, brzmiał przekonywująco. Za to inny osobnik, tak zachwalał autobus rządowy, "za darmo", wyraźnie kłamiąc w żywe oczy. Wybraliśmy cichego znajomego. Spotkaliśmy się z nim już po przekroczeniu granicy, z czym nie było najmniejszego problemu. Ot godzina stania w kolejce, ale poza tym wszystko sprawnie. Można było nawet załatwić sobie pieczątkę VIP, za 8 USD i omijało się kolejkę :)



Już po stronie Kambodżańskiej otworzył się przed nami inny świat - trzeci świat. Mimo wszystko nie byliśmy na to przygotowani. Główna droga miejska pokryta piachem, żadnego aswaltu. Bieda.I tak samo wyglądała trasa do Siem Reap, trochę dziurawej drogi, ale w większośći piach, po którym jeździły na zmianę to traktory orząc ziemię, to walce ugniatając ją na nowo. Około 150 km pokonaliśmy w 4 godziny.Droga ostatecznie minęła spokojnie, ominęliśmy wszystkich naciągaczy i Kambodża na wstępie okazała się milsza od zapowiedzi. Teraz pozdrawiamy z przemiłego hotelu w Siem Reap! :)


0 komentarze:

Nowszy post Starszy post Strona główna

Blogger Template by Blogcrowds