W stolicy, Phnom Penh


Znów zamiast bilety kupować, pisaliśmy bloga i nam wszystkie nam wykupili. Ale szybko znaleźliśmy inną drogę i już jesteśmy w stolicy Kambodży, Phnom Penh. Faktycznie, jak to mówił nasz profesor na zajęciach, w mieście poza dwoma wieżowcami w budowie, innych brak. Mimo wszystko miasto jest dużo większe niż oczekiwaliśmy. W końcu stolica, gdzie w pałacu żyje i rządzi król, gdzie toczy się życie polityczne i kulturalne kraju.
Mimo wszystko, prócz fragmentów nadbrzeża, gdzie płynie masywny Mekong, kolonialnej zabudowy i pałaców z ogrodami - reszta miasta przedstawia się mało okazale. Koreańczyk i Amerykanin, którzy z nami dotarli z Siem Reap szybko zakwalifikowali miasto jako najmniej ulubione. Coś w tym jest. Nie dziwię się też, że żaden ambasador z Polski nie chce tutaj objąć placówki. Kto wyjechałby do kraju, gdzie pieprz rośnie, na cztery lata?
Postanowiliśmy zostać tutaj tylko jeden dzień, szybko zwiedzić miasto i za godzinę mamy już autobus do Wietnamu. A z najważniejszych rzeczy do odwiedzenia w Phnom Penh, to Pola Śmierci (The Killing Fields) i S21 Tuol Sleng, muzeum, byłe więzienie, gdzie torturowano i zamęczono większą część ofiar reżimu Czerwonych Khmerów.
Na Polach Śmierci pisało, co nas nie mało oburzyło, że zbrodnie tu dokonane były większe od nazistowskich. Ale faktycznie, kiedy po powrocie sprawdziliśmy, okazało się że sporo w tym prawdy. Przynajmniej jeśli porównać Pola do Auschwitz, to w tym pierwszym wypadku zginęło 1,4-2,2 mln ludzi, a w Auschwitz 1,3 mln. Ale czy w ogóle można porównać liczbami cierpienia pojedynczych ludzi? Nie rozpisuję się na ten trudny temat, podróż temu na pewno nie sprzyja. Warto tylko, jak jest napisane na instrukcji przed wejściem, "zdjąć czapkę i zastanowić się przez 5 sekund".




1 komentarze:

Wy tez za dlugo w Phnom Penh nie chcieliscie siedziec :)

Apropos ofiar - to stosunkowo do liczby ludnosci objetej eksterminacja jest to najwieksze ludobojstwo w dziejach, w dodatku na wlasnym narodzie. Niemieccy nazisci, radzieccy i chinscy komunisci mieli wieksze mozliwosci, choc w pierwszych 3 lat to nawet w liczbach bezglednych nie doszli do takiego ogromu ofiar. Niewyobrazalnie straszne!
Czy w ludziach tkwia jeszcze upiory przeszlosci ?
wit

20 lutego 2009 22:57  

Nowszy post Starszy post Strona główna

Blogger Template by Blogcrowds